Ja i tylko Ja jestem Twym Pocieszycielem
Iz.51,12
Spójrzcie na Niego, promieniujcie radością
Ps.34,6
Od dłuższego czasu, zbierałem się z napisaniem do Was tej tzw opowieści, bardziej przesłania o miłości Naszej Najczulszej Mamy Maryi, oraz Jej Syna Jezusa Chrystusa, a także o życiu niepełnosprawnego człowieka, jego problemach i powrotu za łaską na drogę wiary, nadziei, miłości. Jednak kiedy zaczynałem pisać, zawsze coś stawało na mojej drodze, przeważnie zniechęcenie, moje słabości, i to wszystko powodowało, że nie znajdowałem wolnego czasu by dokończyć pisanie, by prosić Was drodzy, o wsparcie modlitewne.
Dużo też zamieszanie robił szatan bym nie pisał tej opowieści o miłości do Maryi i Jezusa.
Może zacznę od początku....
Mam 43 lata, jestem w średnim wieku , ale jednak przeszedłem trochę w swoim życiu. Od wielu lat cierpię na różne choroby np. cukrzyca, która spowodowała że 10 lat temu straciłem lewą nogę, obecnie po mieszkaniu poruszam się na wózku inwalidzkim, bo proteza nie nadaje się do użytku, raz chudnę, raz tyję i lej w protezie raz jest za mały, raz za duży, to wynik brania leków sterydowych na uratowanie drugiej prawej nogi, wymiana takiego leja to 3 tys. zł.
Obecnie z perspektywy bycia osobą niepełnosprawną, widzę jak ciężko jest bycie w takiej sytuacji, ile jest ograniczeń problemów np. natury osobistej lub materialnej, ile barier czeka na człowieka, a przede wszystkim kosztów.
Ja jako młody człowiek, chciałbym bardzo chodzić, mieć stałą protezę, wymienić lej i chodzić jak inne zdrowe osoby, teraz stosuję dietę od lekarza chorób metabolicznych bo groził mi udar, lub zawał, tak było źle, na razie schudłem 10 kg, cieszę się bardzo, z tego bo to dla mnie duże wyzwanie.
Przepraszam, że rozpisałem się o tym problemie, ale mało jest rozmów na ten temat i cierpień osób, które są w takiej lub podobnej sytuacji, tym bardziej że dochody moje innych, nie pozwalają na naprawę protezy lub jak inni, zakupić taką protezę.
Drodzy Bracia i Siostry w Chrystusie Panu, rozpisałem się o tych wszystkich sprawach nie po to, by wzbudzić jakąś litość, ale pokazać jak człowiek żyje, ale co najważniejsze co daje mu życie, to jest wiara, niezłomna miłość, i niegasnąca nadzieja, bo Ona umiera jako ostatnia. Mimo tych wszystkich problemów, zawierzyłem te sprawy Najmiłosierniejszemu Jezusowi, i Maryi, mówiąc Jezu, troszcz się Ty, bo ja nie daję rady...
mam tak dużo problemów, np. teraz z opiekunem, nie mamy drzewa na resztę zimy, ale będzie dobrze.
Ufam w Miłosierdzie Pana i powierzyłem swój los Maryi, Mamusi Kochanej, przez akt oddania który odmawiał św. Maksymilian Maria Kolbe, który bardzo ukochałem i teraz codziennie powierzam się w opiekę Mamusi Maryi, bowiem jest Ona dla mnie pomocą w Krzyżach codzienności, choroby, z którą zmagam się każdego dnia.
Bóg wie jak mi nie raz ciężko, ale uciekam się w modlitwie do Tej Mamy Niebiańskiej, która jest Pośredniczką Łask, która z Najmiłosierniejszego Serca Swego Syna - Jezusa, wyprasza dla nas obfitość Bożych Łask, które prowadzą nas drogą do świętości.
Może niektórzy , gdy czytają to świadectwo, złączone z cierpieniem Chrystusa, roześmieją się, ale jak chcę zostać ŚWIĘTYM, tak jak o. Maksymilian, św. Jan Paweł II mój patron św. Norbert i wielu świętych, których Kościół wyniósł na ołtarze, chcę za pomocą miłości do Naszej Matusi Maryi, bardziej pokochać Jej Syna Jezusa, oddać mu całego siebie, jako ofiarę dla zbawienia siebie, przyjaciół, nieprzyjaciół, rodzinę, a przede wszystkim grzeszników, tych którzy cierpią, są w rozpaczy, mają myśli samobójcze.
Codziennie z Andrzejem odmawiamy w tych wszystkich intencjach Nowenny Pompejańskie, i Was drodzy zapraszam do odmawiania Nowenny, wierzę że podejmiecie tą modlitwę i będziecie szczęśliwi jak łaski zaczną spływać na Was, na końcu dam linka...
Chcę także przez modlitwy , posty, umartwienia, pociągnąć do Najmiłosierniejszego Serca Jezusa, przez Serce Maryi, wszystkich niewierzących, tych którzy pragną powrotu do Boga...
ja chcę uszanować tych, którzy nie chcą wracać do Owczarni Chrystusowej, jedynie co mogę to ofiarowywać moje Krzyżyki dnia codziennego, na zbawienie tych osób, szanując ich wolę, bo każdy decyduje być z Jezusem lub nie.
Bóg Kocha nas takimi jakimi jesteśmy, ze swoimi słabościami i upadkami.
Bóg daje nam Swego Syna, byśmy w Niego uwierzyli i mieli życie w obfitości.
Bardzo pragnę. pociągnąć jak najwięcej dusz do Nieba, przez Niepokalaną przez Jezusa Miłosiernego, by poznali miłość bliźniego i łaskę modlitwy. Bóg nas Kocha bezgraniczną Miłością, która usuwa wszelki lęk, a daje radość i pokój w sercu, które są owocem Ducha Św., bowiem jesteśmy Świątyniami Ducha Św., a tej Świątyni żaden człowiek nie jest wstanie zniszczyć, oprócz szatana zła, który nienawidzi Boga i nas wszystkich, tak to prawda nienawidzi.
Jednak, jest obrona, przed tym złem, tą Obroną jest Maryja. Jej to oddałem się bez reszty, Andrzej także, oddałem Jej życie, dążenie do świętości, i chcę pomóc tym których Bóg postawi na mojej drodze życia, bym mógł im wyprosić świętość życia.
Chcę by każdy, kto spotka się ze mną, poznał Maryję, bo Kocham Ją taką miłością że własne życie bym za Nią oddał, bowiem Ona jest Najkrótszą Drogą do Jezusa i Zbawienia.
https://pompejanska.rosemaria.pl/jak-odmawiac-nowenne-pompejanska/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz