wtorek, 11 lutego 2020

Choroba i cierpienie....Sickness and suffering ....


NAJPIERW
    
MOJE ŻYCIE 

Dziś wtorek, czas nieubłaganie idzie do przodu, jest 11 luty Dzień Chorego ustanowionym przez papieża św. Jana Pawła II.
To jest tylko wzmianka, bo nie mieliśmy możliwości pojechać na Msze bo u nas, deszcz ze śniegiem, zimno, wiatr silny i rano oblodzone wszystko a Msza Święta była o godzinie 9tej.
I nie miałem sił, po tym wysokim cukrze z wczorajszego dnia, by jeszcze wcześniej wstać i szykować się do Kościoła na Msze Św.
Przykro jest mi, gdy opuszczam Mszę Świętą, ale pogoda spowodowała że droga około 2 kilometrów była zbyt ryzykowna, na przejechanie jej i nie wylądowaniu w rowie.
Czasami są dni, przez które nie jesteśmy wstanie być na najważniejszym punkcie dnia czyli na Mszy Świętej.
Dziś dostałem piękny e mail od Pani Ewy, co sobie bardzo cenię.
Jest ona wspaniałą osobą, dobrą i miłą.
Zrobię tak jak mnie prosiła w e mailu, i książkę dostanie wyznaczonym dla niej terminie.

   Dziś, jak zwykle dwukrotnie wstawałem o godzinie 3 rano, by zmierzyć cukier, był on na poziomie 110 mg/dl też trochę za niski, ale w miarę dobry niż taki poniżej 100 mg/dl, zjadłem kanapki, znalazłem miejsce gdzie jeszcze nie ma zrostów i wbiłem igłę i wstrzyknąłem insulinę. Jednak i tak trochę bolało. Szybko rozmasowałem miejsce ukłucia i taki trochę rozluźniony po mijającym bólu, położyłem się powtórnie do łóżka.
Usnąłem szybko i ciepło mi było pod pościelą.
   

    Drugi raz wstałem, już po godzinie 8.00 rano, i też znów zmierzyłem cukier był na poziomie 147 mg/dl dobry, i wstrzyknąłem kolejną dawkę 12 jednostek insuliny. Także wybrałem to miejsce gdzie nie ma zrostów, tym razem nie bardzo bolało, jednak znów ból fantomowy odezwał się, bolała amputowana kończyna, że kroku nie mogłem zrobić, ból przeszywa mnie wtedy co kilka sekund i jest straszny, nie do wytrzymania. Gdy już nie mogę wytrzymać krzyczę, bo boli tak mocno że organizm w taki sposób próbuje sobie z nim poradzić, jednak dopiero środki farmakologiczne oszukają go.
Ciśnienie krwi miałem niskie 120/70. 

Jeszcze rano rozpaliłem w centralnym, bo my musimy palić w piecu by było ciepło w domu, to kolejne zmagania.

   Rano też zażywam, wiele leków od nadciśnienia tętniczego i od innych moich chorób.
Wszystko to, jest ciężkie to kłucie się, ten ból także, i te leki.
To wszystko jest moim życiem, to zmaganie się z chorobami.
Ja zaznaczam, że nie jestem wstanie opisywać odczuć innych osób, i tylko mogę opierać się na zasadzie swoich przeżyć.
 Dlatego zostawiam, na pytaniu...

Jak radzisz sobie Bracie i Siostro, z swoimi chorobami, bym mógł odnieść odpowiednie wnioski, do kolejnych swoich postów?

Jak ktoś zechce niech napisze czy jako komentarz, czy na email mendykn1@gmail.com

Dziękuję i życzę dobra Bożego w ten dzień 
DZIEŃ CHORYCH








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję Thank you

Przyszła mi teraz myśl by do Was kolejny raz napisać. tak więc jestem na antybiotyku, bowiem mam problemy z nerkami, bolą mnie i trudn...